Każdy je miał. No bo co to za dzieciństwo bez gromadki idoli, do których plakatów śliniło się, do których muzyki radośnie podskakiwało się na kanapie, a do których filmów wzdychało się z błogością.
U mnie było ich zdecydowanie za dużo. Jako, że jestem osobą wiecznie-marzącą i myślącą o niebieskich migdałach, to bardzo łatwo przychodziło mi wyobrażanie sobie romansów z takimi właśnie osobami.
Podzieliłam wszystkich na dwa podzespoły: aktorzy i muzycy, bo w innych grupach nigdy nie przebierałam.
MUZYCY
Nie do końca jestem pewna, czy każdy kojarzy Jesse McCartney, ale właśnie ta delikatna buźka, którą okalały blond kosmyki była moim obiektem westchnień. Utworem Beautiful soul podbił serce moje i wielu dziewczyn(dziewczynek), które wtedy oglądały produkcje kanału Disney Channel. Nigdy nie wyleczyłam się z tej miłości i co jakiś czas sprawdzam co dzieje się u mojego blondasa :)
THAT smile :) |
I teraz niech mnie wszyscy wyśmieją, bo uwielbiałam Billa z Tokio Hotel! Tak, to była prawdziwa miłość, bowiem dochodziło do aktów fizycznych (całowanie z plakatami na przykład). Nie było drugiego takiego języka, którego nauczyłabym się szybciej, niż język niemiecki właśnie dzięki piosenkom tego zespołu. Może dlatego, jako jedna z nielicznych, w latach szkolnych nie miałam najmniejszego problemu z czytaniem, czy mówieniem po niemiecku.
A kiedy przeszła mi chrapka na chłopców, to przerzuciłam się na dziewczynki. Taak, dobrze czujecie, czas na Hannah Montana i jej cukierkowy, cudowny świat (jeszcze bez kuli i całej tej akcji #freethenipple). Pamiętam jak dziś, siedziałam przed telewizorem i przeskakując z kanału na kanał ujrzałam nowy, Disney Channel, który był nowością w Polsce. Po kilku nudnych, dziecięcych serialach zobaczyłam ją, blond-włosą utalentowaną dziewczynę i zostałam jej fanką po dzień dzisiejszy (mimo krótkich włosów, głupkowatego zachowania).
Mimo, że Miley Cyrus jest moją idolką do dzisiaj, to kiedy skończyła się moja faza na HM, przerzuciłam się na ostatnią już gwiazdkę muzyki pop, czyli... (werble proszę) Justin Bieber. Tak, miałam sny o nim, marzenia, wzdychałam i płakałam, bo tak bardzo chciałam, żeby zagrał koncert w Polsce (i zagrał, ale nie było mnie na to stać). Nie jestem jedyną osobą, która uległa jego wdziękowi i mimo, że robi dość shitową muzykę, to cenię wszystkie jego osiągnięcia.
Wspomniany wcześniej Jesse również pasowałby do tej kategorii, ale skoro wrzuciłam go już do tamtego worka, tutaj zostanie pominięty. Są jednak inni aktorzy DC, którzy zapadli mi w pamięć. Np. Bracia Sprouse, czyli bliźniaki ze słynnego serialu Nie ma to jak hotel. Uwielbiałam te ich słodkie buzie, dorastałam w sumie równo z postaciami, jakie odgrywali.
Oglądaliście kiedyś Wredne dziewczyny? Nie? A to pech! Bo akurat dzięki temu filmowi pokochałam Lindsay Lohan. Ta rudowłosa piękność była moją faworytką już w latach wcześniejszych, lecz dopiero przy tej produkcji zrozumiałam, jak bardzo uwielbiałam tą aktorkę. Później w Garbi, super bryka podbiła moje serce jeszcze bardziej.
Wersja blond, ale i tak ♥ |
O niej zapewne słyszeliście nie raz. Nie jestem pewna, czy życie prywatne doprowadziło do końca jej kariery, czy może po prostu jej gwiazda zgasła, ale ta twarz filmów Disney'a była dosłownie wszędzie. Hillary Duff oszołomiła mnie swoją bajeczną barwą głosu, ogólną aparycją i tymi bystrymi oczami.
Ostatnia, ale nie mniej ważna, co pozostałe postacie. Tym razem Polka, dla urozmaicenia. Kto słyszy jej nazwisko myśli Niania Frania, bo tak, mowa o Agnieszce Dygant, gwieździe Fali zbrodni, Niani, Prawie Agaty i wielu innych polskich wytworach. Całkiem możliwe, że polubiłam ją, bo ktoś kiedyś powiedział, że jestem do niej strasznie podobna (a to przecież coś wielkiego być podobnym do znanej osobistości!)
No a Wy, kogo uwielbialiście, gdy byliście jeszcze dziećmi? :) Może te gwiazdy są waszymi ulubieńcami do dnia dzisiejszego?