sobota, 8 lutego 2014

Nowości kosmetycznych kilka

Hej, hej, hej!
Właśnie znalazłam kilka chwil dla siebie, gdyż ostatnio jestem bardzo zabiegana, dlatego postanowiłam dodać coś o kosmetykach, które miałam okazję kupić ostatnio. Część z nich już wypróbowałam, części jeszcze nie miałam okazji, ale może ktoś z Was miał i będzie mógł się wypowiedzieć: warto, czy nie? :)
Wybaczcie jakość zdjęć, ale jak zawsze robiłam je cegłą (ehehheeh). Starałam się, jak mogłam, żeby poprawić widoczność, zatem mam nadzieję, że wszystko jest OK!


Bielenda - masełko do ust
Nie będę ukrywać- do zakupu przekonało mnie pudełeczko. Czyż nie jest urocze? ♥ Do wyboru miałam słynne masełka Nivei i Carmex, jak widać moc różu nade mną zapanowała. Nie mogłam się doczekać i zaraz po wyjściu z Rossmann'a praktycznie rozszarpałam pudełko by sprawdzić, czy faktycznie pachnie soczystą maliną. Jakie było moje (pozytywne) zaskoczenie, kiedy poczułam zapach mojej ulubionej MALINOWEJ MAMBY! Dlatego jeżeli uwielbiacie Mambę i uwielbiacie malinę, to jazda do Ross'a!




Joanna Naturia - peeling myjący
Wielokrotnie czytałam o tym peelingu na blogach, miało go też wiele koleżanek, ale jakoś nigdy nie byłam nim zainteresowana na tyle, by lecieć do sklepu i wykupić cały asortyment(tego peelingu rzecz jasna). I dnia pewnego wchodzę do Biedronki w celu nabycia kilku produktów spożywczych, gdy w oczy rzuciło mi się duże, kolorowe pudło. Sprężystym krokiem ruszyłam w jego stronę, a gdy ujrzałam zawartość, serce me zabiło po dwu kroć szybciej. Rządkami ustawione, o barwach przeróżnych, stały odwrócone w moją stronę i wołały ' Kup mnie! '- jak mogłabym odmówić? Dobra, wiem, przesadziłam z tą historią niczym ze 'Zmierzchu', po prostu obudziła się we mnie wena twórcza- cóż poradzę? Ale do rzeczy- peeling dobrze złuszcza martwy naskórek (miałam okazję przetestować) i pachnie przepięknie: słodką truskawką zerwaną prosto z krzaczka :) Niestety zapach nie utrzymuje się na skórze ( a dios mio, por que?)



Syoss - odżywka do włosów
Z tą firmą miałam styczność nie raz, nie dwa. Zawsze były to produkty w 'komplecie', czyli szampon+odżywka. Ten kupiłam solo i mam nadzieję, że będzie ok.



Golden Rose - puder
Jeden z niewielu, który mnie nie uczula. No cóż, nie wiem co takiego jest w składzie produktów GR, ale ja i moja mama mamy ZAWSZE różnego rodzaju uczulenia (nie mówię o lakierach do paznokci- rzecz jasna). Cieszę się więc, że ten mnie nie uczula tym bardziej, że uwielbiam jego konsystencję. Jest w postaci mocno zbitego kremu, którego nie nałożymy pędzlem czy palcami- aplikacja udaje się tylko dołączoną gąbeczką, którą należy zwilżyć krótko przed użyciem. Jest to jedyny puder, który kryje moje niedoskonałości prawie całkowicie, jednak nałożenie jego nieco grubszej warstwy może zakończyć się efektem MEGA maski...



Hean - szminka
Miałam okazję przetestować ją wiele razy i zawsze byłam zadowolona. Ponad to moja mama również używa tych pomadek i jeszcze nigdy nie narzekała. Usta są zawsze nawilżone, jakby po użyciu masełka do ust (podobna konsystencja), a bez jedzenia i picia, spokojnie wytrzymuje 2,3 godziny i nie ściera się.


To tyle z moich nowości w ostatnich dniach. A wy? Miałyście już któreś z tych kosmetyków? Let me know! :)
Buźka!