piątek, 11 kwietnia 2014

April Lovers

Wiem, że nawet nie ma połowy kwietnia, ale te rzeczy, które nazwałam swoimi 'kochankami' w pełni zasługują na uznanie i rozgłos. Na marzec też byłoby nie fair o nich pisać, bo korzystam z tych gadżetów od niedawna. Jeśli jesteście ciekawe co tam mnie w tym miesiącu zachwyciło, keep reading.




Psik-psik-psikadełko. Glisskur produkuje wiele odżywek w spray'u, które ratowały mi nie raz tyłek (tzn. moim włosom). Poprzednio miałam wersję z płynnym jedwabiem, ta jest po prostu regenerująca. Obie działają podobnie- włosy są bardziej miękkie, łatwiejsze w rozczesywaniu. Niestety widać (a przecież to końcówki!), że lekko przetłuszcza. Można mu to wybaczyć za działanie zbawienne, bo miałam na głowie największe siano ever... ;/


Swego czasu miałam problem z podkładem od Golden Rose, który wysuszył mi skórę w okolicach oczu. Długo szukałam kremu, który by zaradził efektowi suchych skórek, aż natrafiłam na AA Pielęgnacja Młodości. Krem stosujemy na dzień, jak i na noc. Nie wpływa na wytwarzanie dodatkowego filmu na skórze, ładnie pachnie, a zaraz po aplikacji miałam wrażenie, że lekko piecze (bardzo lekko, prawie niewyczuwalnie- nie wiem, czy to reakcja alergiczna, czy nie). 


O tym podkładzie czytałam dużo i na wielu blogach. Nie mogłam się przełamać, bo widząc napis 'matte' byłam pewna, że to kolejny podkład z serii 'świecę się jak psu jaja'. Przełamałam się i nie żałuje mimo, że nie osiągam tym podkładem efektu matu. Co więcej nie przejmuję się tym, nawet nie nakładam na niego pudru. Wszystko to dzięki kremowej konsystencji, która zapewnia idealne pokrycie wszelkich niedoskonałości- a przecież o to mi chodziło. Całkiem możliwe, że znalazłam swój podkład idealny :)


The last, but not the least, czyli Tangle Teezer i u mnie :) Nie widzę sensu, by pisać o tej magicznej szczotce osobny post. Nabyłam ją na allegro dokładnie na stronie o tym linku KLIK w wersji kompaktowej, różowej. Oczywistym jest, że już jest moją ulubienicą. Czesze włosy idealnie, wyrywa, ale mało no i rozprowadza naturalny łój po całych włosach, zatem świecą się one naturalnie. Coś czuję, że nie będę potrzebować już odżywek :)

A na deser mam dla Was muzykę, bo dawno nic nie podrzucałam. Łapcie:

Jeżeli nie utożsamiam się z jego bólem, to wiem, że coś jest ze mną nie tak. Może gdybym poznała James'a osobiście wiedziałabym co tak bardzo go boli. Niesamowity depresant, jeżeli lubisz sobie posłuchać muzyki, żeby się jeszcze bardziej dobić, to tutaj idealnie trafiłeś/aś. 


Piotra znać powinni wszyscy z zespołu Coma. Nie przekonuje mnie do siebie utworami tego zespołu, jednak w tym karmelovym utworze jak najbardziej :) 


Któraś bloggerka kiedyś napisała, że gwałci riplay na tej piosence, więc włączyłam z ciekawości. Birdy to jedna z moich ulubionych wokalistek młodego pokolenia, ale tą piosenką po prostu zmiażdżyła wszystko. Mistrzostwo. Za głos, za tekst. 

Trzymajcie się ciepło w te zimne dni, pa!

P.S. Dziękuję za ponad 50 obserwatorów i prawie 12 tysięcy wyświetleń :)