środa, 19 marca 2014

O polskiej służbie zdrowia, czyli mój pierwszy raz na izbie przyjęć

Hej, moi drodzy!
Dzisiaj nic przyjemnego tu nie przeczytacie. Będzie mnóstwo narzekania i moja (mało ciekawa) historia o wypadku, jaki miałam kilka dni temu- jakie są jego konsekwencje i, najważniejsze, co tak właściwie się stało? Jeżeli jesteście ciekawi, czytajcie dalej.

Zacznę może od faktu, o którym praktycznie nikt w blogosferze nie wie (bo się jeszcze nie chwaliłam), że mieszkam/pochodzę z Bydgoszczy (kuj.-pom.). Jeżeli ktoś nie kojarzy tego miasta, to może takie hasełka jak: ZAWISZA, czy Wyspa Młyńska co nie co podpowiedzą. Ale do rzeczy... 

Historia jest taka, że moja mama, farmaceutka z wieloletnim doświadczeniem i przeogromną wiedzą na temat wszelkiego rodzaju leków nigdy nie mogła znaleźć sobie pracy w tym pięknym mieście. Niestety (albo i stety) pojawiła się okazja pracy w Solcu Kujawskim (kto wie/zna-łapka w górę!) i tam dojeżdżała przez lat osiem. Jak to w życiu bywa, pojawiła się nowa, lepsza oferta pracy. Możecie się domyślić, że mamusia szybko zrezygnowała z tej mieściny na rzecz innej, bliżej jednak leżącej wioski tuż za Bydgoszczą. 

Po co taka historia? A no po to, żebyście wiedzieli, drodzy czytelnicy, że moja mamusia musiała odebrać w poniedziałek z byłego miejsca pracy jakieś ważne dokumenty. Ja, kochana córka zasugerowałam, że przejadę się z mamusią- a co! Taka wycieczka to zawsze dodatkowe pięć minut czasu spędzonego razem. 

Wszystko fajnie, pięknie. Zostałyśmy przywitane ciastem i ciepłymi napojami. Czas się zbierać, dochodziła siódma, a w domu czekał piesek do wyprowadzenia. Ruszyłyśmy z powrotem na Bydgoszcz i niedaleko naszego mieszkania doszło do wypadku- rzecz jasna z naszym udziałem.

I powiem Wam, że jest to sytuacja śmieszna, bo (ja i mama) dostałyśmy tylko lekko w dupę (samochodu, oczywiście), a głowami odbiłyśmy się tak mocno od zagłówków, że zabrali nas w dwie różne karetki pogotowia. Szał, co? No i pojechaliśmy dwie ulice dalej do izby przyjęć szpitala, którego nazwy podawać nie będę z przyczyn oczywistych- mam zamiar ładnie tutaj nasmarować o tym miejscu. Pierwszy raz w karetce, pierwszy raz pobierali mi krew i pierwszy raz miałam założony kołnierz ortopedyczny (czy jaki tam). Spójrzcie, jak wyglądałam z moją mamą



A teraz ponarzekam... Siedziałyśmy trzy godziny bezczynnie tylko po to, żeby się dowiedzieć, że WSZYSTKO JEST CACY :) Cudownie, prawda? Ja wiem, że to jest nic, bo przecież ludzie i po 6 godzin tak siedzą... I nie najgorszy był czas, który zmarnowałyśmy, ale fakt, jak nieprzyjemnie tam było. Wiadomo, szpital to miejsce, gdzie zdrowi ludzie nie przychodzą, to nie jest miejsce do schadzek, kawiarnia czy kino. Tam ludzie cierpią, płaczą, umierają. Jedyne, czego chciałabym w takim miejscu to czystość. I taka czystość typowo sterylna. Z tym kojarzy mi się szpital: białe łóżka i szafki, miejscami zielonkawe czy brzoskwiniowe elementy. Podłoga wypucowana na błysk, a odwiedzający musi kupić worki na buty za dwa ziko w kulko-macie (huehue), albo ubrać nań te z biedry. I wolę taką sterylność, niż krew na podłodze, obsikany kibel i podłogę, ubrudzoną posadzkę itp. Chciałabym też troszeczkę życzliwości. Do prawdy, czy tak trudnym jest powiedzieć: "toaleta jest prosto i w lewo", zamiast "przecież mówię, że tam!"? Wymagam za wiele, okej. Pani była widocznie zmęczona siedzeniem przy komputerze, znowu okej. Ale w takim miejscu, jak szpital, czy izba przyjęć powinno się być wyrozumiałym dla pacjentów. I jeżeli ktoś ma charakter starej, wrednej baby, no to sorry winnetou, ale do pracy z ludźmi się nie nadaje i do takiej pchać się nie powinno. 

Okej, ponarzekałam, zwierzyłam Wam się i jest mi lepiej. Dodam jeszcze, że na mojej karcie 'wywiadowej' napisano, że narzekałam na ból szyi, gdzie wyraźnie zaznaczyłam, że boli mnie bania*. Żeby było lepiej, boli do dziś. Przeżyję, bo żyć muszę. A panowie z karetki byli całkiem, całkiem (mili) :)) 

A Wy? Macie jakieś ciekawe przygody z polską służbą zdrowia? Podzielcie się, powyzywam razem z Wami :)
Następny post będzie kolejnym z serii Skinny w bikini- nie przegap! :)
Buziaki!



*mam na myśli głowę, jakby co :P

52 komentarze:

  1. No właśnie się zastanawiałam czy wszystko ok, widziałam zdjęcie na instagramie.
    Pamietam jak kiedyś trafiłam do szpitala w nagłym przypadku (plecy bolały mnie tak, że nie mogłam prawie chodzić) i tyle upokorzeń i bezradności, które wtedy przeżyłam, starczyłoby na trzy lata:/ Nigdy więcej. W Polsce jedynym wyjściem jest bardzo staranne dbanie o siebie i swoje zdrowie, bo jeśli ktoś nie ma hajsu na prywatne leczenie, to nie da rady - sprawdzone, przetestowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie jest ok, ale mam rysę na wspomnieniu i to nie małą..
      A pro po tego Twojego nagłego wypadku, to miałam miesiąc temu taki ból właśnie, ale pojechałam do lekarza pierwszego kontaktu. Dowiedziałam się że to nerwobóle (co sama podsunęłam lekarzowi) i nic więcej z tym nie zrobiono.
      Ja też nie mam kasy na prywatne leczenie, ale jak trzeba, to wydam ile muszę. Nie zamierzam bawić się w wieloletnie kolejki żeby łaskawie ktoś z tytułem doktora spojrzał na mnie i stwierdził, że nic się nie da zrobić..

      Usuń
  2. Też ostatnio spędziłam tam koło 3 h... masakra ! A o kulture u drugiej osoby coraz trudniej w takich miejscach, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kulturze to ja już nie wspomnę.. Brak słów i żenada..

      Usuń
  3. Moja babcia czekała 3 godziny na SORze. Czy to normalne? Ręce mi opadają. Niestety, obsługa polskich szpitali to nie "Chirurdzy". To nawet nie "Na dobre i na złe". Straszna szkoda. Czytałam niedawno, że ktoś zmarł czekając w kolejce na SORze. Słabo mi się robi na samą myśl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jakaś tragedia. Tyle się mówi, że leki w Polsce są tanie, a leczenie w porównaniu do USA o NIEBO lepsze, ale jak przychodzi co do czego, to człowiek z amputowaną ręką siedzi w poczekalni i nikt się nim nie zajmie, bo po co..

      Usuń
  4. Z polską nie, ale z angielską owszem :) Zabrało mnie pogotowie z domu, wymiotowałam na zielono, a później krwią, dusiłam się normalnie. Posadzili mnie na poczekalni, dodam, że była jesień, zabrali mnie w piżamie. Siedziałam 2 godz na poczekalni wymiotując krwią do małego pudełeczka, na około mnie ludzie, dzieci itd. Lekarz później pobrał mi krew, zadał sto pytań, a ja ledwo co mogłam mówić. Połozyli mnie na łóżku, podłączyli kroplówkę i po 3 godz kazali iść do domu. Ledwo byłam przytomna, w ogóle nie mogłam wstać, wywracałam się, ale i tak mnie dosłownie wyrzucili. Wracałam do domu w piżamie i kapciach, w listopadzie, ludzie się patrzyli na mnie jak na idiotkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. japiernicze... to ładnie ich tam posrało, widzę.. Oj Monnie, tutaj sprawa gorsza, niż moja... Dałaś radę- najważniejsze! Ale to też woła o pomstę do nieba..

      Usuń
    2. Wszędzie jest to samo! :/ Każdy kraj chyba bez różnicy.

      Usuń
  5. takie są realia polskiej rzeczywistości, procedury i biurokracja biorą górę nad trzeźwym myśleniem!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest chore, szczególnie ze względu na to,że jednak PŁACIMY za to,żeby w razie wypadku ktoś się nami zajął. Najbardziej mnie irytuje,że większość podatków płaconych z naszych kieszeni idzie na więzienia, zamiast na służbę zdrowia itd. mimo tych wszystkich nieprzyjemności ciesz się,że nic poważnego się nie stało Kochana!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tym gdzie nasze pieniądze uciekają to ja już nawet nie wspominam.. brak słów i paranoja...

      Usuń
  7. O jaaa, dobrze, że Ci się nic poważnego nie stało, ale musiałaś się przez jakiś czas nieźle strachu najeść, współczuję :*
    Po drugie no ja po prostu tak nienawidzę służby zdrowia, że po prostu aż mi się nie chce o niej gadać, ale dla Ciebie zrobię wyjątek i też się powyżywam. Generalnie wszystkie kampanie zachęcają "Idźcie się przebadać!" tylko k.. czemu jak pójdę to nigdy nie spotkałam miłego lekarza czy kogokolwiek pracującego w szpitalu. Nie chcę generalizować, ale naprawdę nie mam lepszych doświadczeń. Ludzie tam pracujący chyba myślą, że są Panami świata a pacjenci kupą. Po prostu u mnie pójście do lekarza to ostateczność.
    Fuj.
    No wyżyłam się.

    A co do filmów:
    Nie wiem czy mam Ci mówić czy wolisz sama obejrzeć dwójkę Pocahontas? No wiem, mnie też to zniszczyło trochę.
    Na nieproszonych gościach też się czasem bałam, ale thrillery od tego są żeby oglądać w napięciu :D
    Powiem Ci, że ta Arielle w tym filmie trochę mi przypomina Jennifer Lawrence (w ciemnych włosach) ale pewnie tylko mi haha.
    W ogóle szkoła uwodzenia końcówka to jest jeden wielki szok, też do końca nie wiem jaki ten film miał mieć przesłanie i po co, ale i tak uważam, że można go obejrzeć :] a co. :)

    To się rozpisałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najdłuższy komentarz EVER na tym blogu, hahaha ! Dostaniesz oskara! :DDD
      Mi już szkoda słów, sama spójrz ile osób wypowiada się na temat polskiej służby zdrowia negatywnie, a przecież mamy tak dobrze ( bo w Ameryce człek na ulicy umiera i mu nie pomogo...)
      A co do filmów odpisałam u Ciebie, więc jeżeli masz ochotę i czas, to spojleruj do woli :D
      A nominację za najkrótszą odpowiedź ever (w stosunku do komentarza, na który odpowiada) zdobywa KLAUDIA KAWCZYŃSKA, ŁUHUU! :DDD

      Usuń
    2. Dobrze, że już wiesz o co chodzi z Pocahontas dwa bo nie wiem czy jakbym Ci tłumaczyła nie pobiłabym własnego rekordu w długości komentarza :D

      Usuń
  8. Jezu, jak ja nie cierpię naszej służby zdrowia...prędzej człowiek umrze niż się doczeka pomocy -.-
    Kiedyś trafiłam do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka, pojechałam do szpitala, najpierw czekałam chyba z godzinę na lekarkę, potem kolejne pół godziny na USG...a potem prawie 3h na chirurga! I jeszcze usłyszałam od tej lekarki, że nawet jak mnie chirurg przyjmie a to będzie wyrostek, to w tym szpitalu nie mam czego szukać, bo nie mają oddziału dziecięcego...PARANOJA. Dobrze, że to nie był jednak wyrostek, tylko zapalenie dróg moczowych, bo jakby mi ten wyrostek pękł, to pewnie bym się nie doczekała pomocy -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejki są masakryczne, czytając wszystkie komentarze mam wrażenie, że lekarze mają płacone ZA NIC, a my, ludzie na tym cierpimy.
      Kpina i hańba, ale co poradzisz..

      Usuń
  9. Oj tak służba zdrowia ciągle zaskakuje, niestety nie na ich korzyść...a kosztem pacjenta zazwyczaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Weź przestań masakra... My mamy ciągle jakieś cyrki bo mam dziadka chorego i co chwilę z nim do szpitala, do lekarza czy gdzieś. Ostatnio mama pojechała z nim do szpitala, 2h czekali żeby dowiedzieć się, że lekarz będzie dopiero za 2h... Pojechali więc do rodziny i wrócili po tych 2h żeby poczekać jeszcze 1h aż łaskawie ich lekarz przyjmie..
    AAaa, wspomniałam że dziadek nie widzi i raczej nie chodzi?
    ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pieprze, nie mam słów... A współczuję, bo macie raczej ciężko, że w tak nieprzyjemnych miejscach często składacie wizyty...
      Ja się zastanawiam, kto tym lekarzom płaci i za co? Za siedzenie za biurkiem? Spijanie kawki? Bo tak to wyglądało, jak ja byłam na izbie..

      Usuń
  11. W izbie przyjęć byłam raz i wspominam to jeszcze gorzej niż ty - z ogromnym bólem przypominającym ból wyrostka czekałam 5,5 godziny na usg... to dopiero przygoda ;) Na szczęście nie był to wyrostek i nigdy więcej do szpitala nie musiałam się udać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję MEGA! łał, tyle czasu, chyba bym osiwiała (bardziej niż jestem xd) :o
      Dobrze, że skończyło się jakimś pozytywem :)

      Usuń
  12. Dobrze, że przynajmiej panowie z karetki Ci się spodobali.;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie ostatnio pogotowie zabierało z atakiem woreczka żółciowego, a pani w karetce próbowała mi sugerować, że może dzień wcześniej za dużo wypiłam. No comments.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jakieś pytanka zadawać muszą :)
      Mimo wszystko- brak słów.

      Usuń
  14. współczuję, ważne,że nic się nie stało. ja służby zdrowia mam już po dzurki w nosie. podejście do sprawy niektórych lekarzy po prostu nie zna granic i jest nie doopisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak, ale mam wrażenie, że póki nie 'wyginie' pokolenie starych (wybaczcie za określenie, niestety przykre, ale prawdziwe), to w naszym kraju nie zmieni się nic, a nic...

      Usuń
  15. Wrocławskie szpitale wcale nie są lepsze ;X Jako, że mam dość spore problemy z nawracającym zapaleniem cewki to nie raz się zdarzyło, że wylądowałam w nocy na Izbie Przyjęć. Oczywiście, przede mną byli wpuszczani ludzie pijani ( którzy pod wpływem alkoholo zrobili sobie krzywdę ) czy ludzie z aresztu. Co tam, że byli 3 czy 4 w kolejce za mną, a ja zdychałam z bólu ;] A lekarze? Pff. Jedna z nich wmawiała mi, że to wina antykoncepcji. A antykoncepcja to grzech i zapewne spotkała mnie za to kara o_O Inny stwierdził, że on mi nie da lekarstw bo po to są lekarze rodziny. To po co ON tam jest?!

    Paranoja... Dobrze, że nie stało się Wam nic strasznego i poważnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, współczuję.. Masakre robią, ale powiem CI, że w moim przypadku też było tak, że najpierw przysłowiowy 'żul', a potem ja i moja mama.. Nic nam się nie stało, a on miał głowę do szycia, więc go przepuściłyśmy w kolejce (rzecz jasna nikt nas o zdanie nie spytał) ale jednak mimo wszystko...

      Usuń
  16. Koszalin również pasuje do takiego opisu ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Hehe :* dziękuję kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja akurat mam częstą (nie)przyjemność bycia w szpitalach.. Moja mama jest bardzo chora więc co jakiś czas trafia, ja ją odwiedzam i płakać mi się chce jak widzę te warunki i czekanie.. czekanie... nie mówiąc o kiblach i prysznicach koedukacyjnych bez drzwi.. Zresztą mam ciocią pielęgniarkę i krąży mnóstwo opowieści, które nie powinny mieć światła dziennego, ciotka już po 40 u kresu sił, bo nie ma pieniędzy na zatrudnienie więcej pielęgniarek i na kardiochirurgi są aż 2 - wczoraj było 10 przyjęć i 2 zgony, oczywiście najważniejsze jest godzinne wypełnianie dokumentów. Do tego przebieranie pampersów większości starych ludzi, co chwilę dzwoniący pacjenci - żeby się siostrze nie nudziło - ciotka ma tak zaszargane, że szkoda nerwy, że szkoda gadać.. Poza tym co jakiś czas wożę ciotkę z cukrzycą na izbę przyjęć do miejscowości obok. Cioteczka ok. 70 lat ma problemy z oczami, prawie nic nie widzi. Każdego dnia czekamy ok 3 h minimum na wejście mimo umówionej godziny, idzie znieść jajko, ale znając sytuację, zabieram ze sobą książki i czasem uda mi się doczytać nawet 100 stron. Ehh a na wakacjach coś mnie ukąsiło, spuchła mi noga. Sama byłam 10 lat temu u lekarza, więc wołami musieli mnie zawieźć na izbę, bo miałam stopę jak hobbit. Pan nawet nie spojrzał, był wkurzony, że mu przeszkodziłam w lenistwie - bo była to niedziela. Przepisał mi altacet. Niestety, polskie warunki są przerażające, a o 11 jadę zapisać mamę na operacje zaćmy, ciekawe ile będę stać w kolejce i na który rok się uda ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko Boska! Trzymajcie mnie bo zwariuję. Współczuję BARDZO! Dziwię się, że jeszcze nie osiwiałaś... przecież to wieczny stres i nerwy, a jeszcze jak nie traktują pacjenta dobrze, to już w ogóle nieprzyjemnie się robi..

      Usuń
  19. Ja na szczęście nie mam żadnego kontaktu ze słuzba zrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj ja dużo razy spotkałam się z takimi ,,dziwnymi" sytuacjami w naszej służbie zdrowia. Kiedyś jak leżałam na oddziale i poszłam zgłosić że spaliła się żarówka w toalecie to pielęgniarka stwierdziła że i dobrze przynajmniej będzie oszczędniej i dłuuugo trwało żeby tą żarówkę wymienili :/ Innym razem nie dawali mi przez cały dzień tabletek a jak wieczorem zapytałam czemu nie mam to usłyszałam że zapomnieli mi dawać i żebym się upominała:) Moją mamę tez kiedyś karetka zabrała po wypadku bo miała rozwaloną głowę a pielęgniarka zaczęła na nią naskakiwać żeby patrzyła jak jeździ itp a wina nie była mojej mamy a potem jedna pielęgniarka do drugiej mówi,, dobra zróbmy jej prześwietlenie dla świętego spokoju" Masakra jak oni traktują ludzi:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo no to widzę fajnie :)
      To tak jak u nas po-wypadkowo, z łaski swojej zrobili prześwietlenia. Łał. Aż płakać się chce... ;/

      Usuń
    2. Dokładnie :/ Jako że dużo czasu spędziłam w szpitalu to naprawdę poznałam służbę zdrowia już aż za dobrze i przyznaję że czasami to ręce opadają co to się dzieje :( Ale co my możemy?-nic . Niestety możemy sobie pogadać a oni i tak mają to gdzieś

      Usuń
  21. To co się dzieje w polskiej służbie zdrowia jest po prostu śmieszne. No inaczej nie można powiedzieć:-P

    OdpowiedzUsuń
  22. Też nie lubię szpitali , omijam ich szerokim łukiem po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nasza służba zdrowia to niestety jakaś kpina jest. Jak tylko ktoś choruje jakoś poważniej to biada mu, szybko pomocy nie dostanie. Ewentualnie na samą myśl o leczeniu wyzdrowieje.

    OdpowiedzUsuń
  24. ale tu się pozmianiało..musze się przyzwyczaić, w pierwszym momencie myślałam,że pomyliłam blogi ;D Miłej niedzieli Kochana :*

    OdpowiedzUsuń

Wszystkim odwiedzającym dziękuję za każdą opinię wyrażoną na tematy poruszane na blogu :)
Nie reklamujcie się, zawsze staram się chociaż zajrzeć do komentujących :)
Pozdrawiam, Klaudia ♥